Takie tam~~ ^^

Coś o sobie taa...? Hmm... No to tak. Ekhm. YO! Możecie mówić na mnie Sky. Uwielbiam śpiewać po angielsku japońskie piosenki, może kupię sobie kiedyś mikrofon i coś nagram *-* Kocham oglądać anime, jeszcze bardziej czytać mangi~ Najlepiej ciekawe shouneny. Hm.. Co jeszcze... Aha! Czujcie się tu jak w u siebie XD Tylko nie rozrabiajcie za dużo c; Enjoy c: (Tak, to ja na avku ;-; ) Jeszcze jedno opowiadanie! - http://what-the-hell-is-going-on.bloog.pl/
http://www.youtube.com/watch?v=BSZwHKATZ3A&autoplej=0&kolorek=123456&lup=1&typek=4

środa, 16 stycznia 2013

Rozdział I



Yu-ki-ooo..! - Jęczała Ryoko, idąc za mną i wymachując nad moją głową pistoletem. Mam nadzieje, że zabezpieczonym, no bo tylko ona mogłaby tak zrobić. Tak samo jak tylko ona ośmieliłaby się wpieprzyć mój ukochany czekoladowy pudding. Dlatego mam teraz na nią focha.
Dziewczyna była dużo wyższa ode mnie, więc bez problemu oparła się o moja głowę, kiedy stanąłem przed kucharką z tacą.
- Dalej się na mnie złościsz? - zapytała robiąc minę "ale to nie ja". Nie kurwa, nie złoszczę się idiotko. Jestem wściekły! Jeżeli chcesz wpierdalać mój pudding to chociaż miej jakieś alibi, a nie kradnij z talerza! Mało ci że opychasz się pączkami!?
Mimo iż takie myśli krążyły mi po głowie, powstrzymałem się od wymówienia ich.
- Oj, no. Bo ja też się fochnę. - Wydęła policzki i także zaczęła nakładać sobie obiad, składający się głównie z białka. Robaki i takie inne.. Co my Bear Grylls?
- Oooh. - uśmiechnąłem się wrednie.
- Zapomniałem się zapytać czy już się z Okinawą, czy co to tam było, pogodziliście? - wyszczerzyłem białe, wyglądające jak zakrętki od pasty, zęby, a za bardzo wyrośnięty prawy kieł ujrzał światło. Wiedziałem że to jej eks który już dwa razy chodził z nią dla zakładu. A teraz pieprzy że ją na prawdę kocha i takie tam duperele. Chociaż to bardziej niż oczywiste, że łże. No bo kto o zdrowych zmysłach zakochał by się w tej wynegliżowanej małpie?
- Haaa. A co - zazdrosny? - uśmiechnęła się złośliwie, wkładając do ust coś na kształt budyniu czekoladowego, chociaż bardziej przypominał wyciamkaną trzustkę. Tak, dużo razy takową widziałem i im bardziej się temu budyniu przyglądałem, tym większe miałem wątpliwości co do tego czy nazwa jest prawidłowa.
Nagle dziewczyna podskoczyła jak złapana za tyłek feministka i spojrzała na mnie. No i się kurdę zaczyna - pomyślałem błagając niebiosa o jak najszybszy dzwonek na lekcje. Nah, nie ma tak dobrze - spojrzałem na zegarek. Jeszcze 7 minut.
- Wiesz o tych morderstwach co się ostatnio dzieją? - przysunęła się bliżej, a ja się momentalnie odsunąłem.
- And so? Nie ma o tym za dużo informacji. Może to tylko plotka. Nie mieszajmy się. - odparłem szorstko pijąc tzw sok z jarzyn. Chińskie obrzydlistwo.
- Oi... Stary... Nawijasz jak nie ty. Weź może zmień dillera albo co? - powiedziała z troską, przykładając mi rękę do czoła. Skrzywiłem się na myśl o narkotykach. Mimo że prawie cała szkoła ćpała, ja nie mogłem się zmusić. Może to dlatego że moje "prawdziwe" ciało nie jest do tego przystosowane. Tak. To jest mój sekret. Nie chcę o nim na razie gadać, więc nie kmińcie, nie warto.
- Odsuń się i powiedz wreszcie to co chciałaś, bo zdechnę od twoich perfum a la "jestem sexy, ale tylko ja tak myślę". - odepchnąłem ją, wystawiając język i ukazując znamię w kształcie jakby krwawiącego serca.
- Ehm. Tsa... Także tego. Przyjeżdża jakiś nowy uczeń. Ten co odgadł 10letnią tajemnicę zaginionych ruin. No wiesz Tatsuya.
- Tetsuya, idiotko. - o tak, wiedziałem kim jest bardzo dobrze. Nie raz słyszałem o nim od starszych. Podobno nie był nawet człowiekiem. Cóż, to całkiem graniczyło z moim sekretem. I nie, nie opowiem o nim. Jestem za wredny, mwahahaha.
- Cholero jedna, ile ty możesz jeszcze jeść? - zapytałem patrząc jak Ryoko pożerającą już trzecią miskę tego czegoś co tam miała na talerzu.
- Zjem tyle aż schudnę! Odpieprz się! - walnęła mnie w czoło zbulwersowana.
W sali zaczęły się ciche szepty. Dobrze wiedziałem o czym były.
- Co ona robi królowi? Bezczelna.
- Biedna twarz królowej.
- Królowej? A nie księżniczki?
- No tak. Taka mała postura, ale może zabić.
Takie teksty krążyły po sali bez najmniejszego zamiaru przestania. Właściwie obchodzi mnie to tyle co zeszłoroczny śnieg, którego notabene nie było. Ale miło by było gdyby przestali.
Ryoko westchnęła przeciągle i wstała. Poprawiła mi moją "tiarę" króla i odgarnęła swoje rude włosy za ucho.
- Chodź już może do klasy. Zaraz mamy zajęcia z Wos-u.
Nie, nie miała na myśli zwykłego Wos-u. Tam uczymy się o wszystkich zabitych, zabijanych i zamierzonych zabić. Myślicie że nudne? Racja, kurwa, nudne jak flaki z olejem i tym niby budyniem.
Weszliśmy do klasy. Kiedy weszła pani, nie zamknęła drzwi co było raczej dziwne, bo notorycznie je zamykała. Potrafiła je nawet zamknąć na kimś. O tak. NA KIMŚ. Tym kimsiem byłem notabene ja. Nie lubiła mnie widocznie. Heh, trudno, z wzajemnością.
Kiedy już wszyscy ochłonęli z szoku, popatrzyli na tą kobietę, a ona jak gdyby nic zaczęła mówić że mamy nowego w klasie. Ja oczywiście takie wa ta fak fejs, no bo było pięć innych klas w tym samym roczniku, a jego, czyli oczywiście kurwiacko sławnego Tetsuyę Kuchibiriku MUSIELI przydzielić do nas. Eh.
- Tak więc. Bądźcie dla niego mili i zajmijcie się nim.
Gdy już to powiedziała do klasy wszedł omawiany właśnie wilk, albo raczej kotek.
Popatrzyłem na niego parą srebrnych oczu i jeszcze trochę brakowało bym się nie rzucił na ławkę, wybuchając śmiechem.
Mianowity blondyn był ubrany w żółtą bluzę z czarnymi uszkami na kapturze i łapkami na zakończeniach rękawów. Nie dość że miał taką "zarąbistą" bluzę to jeszcze szukał czegoś konkretnego po klasie. Jego złote tęczówki zatrzymały się na moich. Ok, potwierdzam. Przeżyłem momentalny zawał serca, a potem na jakieś dwie sekundy się zatrzymało. Podszedł do mnie, ale pech chciał że wywalił się na schodach. Moja mina była podobna do emotikonowej
._.
Po chwili powstał, złapał mnie i popatrzył na mnie tępym, acz słodkim wzrokiem. Kurwa co?! Słodkim? Wa ta faaaak?
- Tyś jest Rafaell.
- Nope. Jam jest puding kurwa. - odparłem zirytowany. Chłopak popatrzył się na mnie jak na jakieś ciasto. Centralnie. Przytulił mnie. Wait... Że what ja ciebie proszę..?
Zirytowany już po wszelkie granice uszczypnąłem go w ramię a on tyko zamruczał. Co mu jest kurrr...! Za-bi-ję!
Odepchnąłem go mając na policzkach płatki sakury (że rumieńce, taka kurna logika, biczys! xdd).
Tetsu zagwizdał, uśmiechnął się i podszedł do stolika nauczyciela. Cała sala zaczęła szeptać. Nie wiem o czym. Ale jestem pewien że jutro cała szkoła będzie o tym nawijać..

                                             .........................................................
No. I to jest pierwszy rozdział. Trochę krótki mi wyszedł z powodu takiego, iż pisałam na telefonie, co niestety powoduje że nie mam pojęcia jak dużo napisałam. No. Nevermind. ^^
Następna nota będzie dłuższa! Wyczekujcie! ;dd 

2 komentarze:

  1. Tak czytam to i ryje z tego opowiadania jak debil xDDDDD Zajebiste <3

    OdpowiedzUsuń
  2. O boże, boże xD to jest świetne! Lecę czytać dalsze rozdziały <3

    OdpowiedzUsuń