Takie tam~~ ^^

Coś o sobie taa...? Hmm... No to tak. Ekhm. YO! Możecie mówić na mnie Sky. Uwielbiam śpiewać po angielsku japońskie piosenki, może kupię sobie kiedyś mikrofon i coś nagram *-* Kocham oglądać anime, jeszcze bardziej czytać mangi~ Najlepiej ciekawe shouneny. Hm.. Co jeszcze... Aha! Czujcie się tu jak w u siebie XD Tylko nie rozrabiajcie za dużo c; Enjoy c: (Tak, to ja na avku ;-; ) Jeszcze jedno opowiadanie! - http://what-the-hell-is-going-on.bloog.pl/
http://www.youtube.com/watch?v=BSZwHKATZ3A&autoplej=0&kolorek=123456&lup=1&typek=4

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Ogłoszenie.

Um... No dobra, zacznę od tego, iż teoretycznie porzuciłam wszelkie publikowanie na tym blogu. Został tak sobie dla widzimisię. Jestem strasznym leniem, mam dwa inne opowiadania, właśnie piszę one-shota dla przyjaciółki i zaczynam nowe opowiadanie, które pewnie i tak mi nie wyjdzie... załamka, serio, bo co jak co, ale ja weny jako takiej nie mam. Nigdy... ALE! Żeby wam tu nie zasmucać XDD postanowiłam jednak wznowić pisanie tego.. Znaczy tych dwóch. (Szkoła Morderców i Who the hell you are). Także moje opowiadanie, które aktualnie piszę będzie tu zamieszczone. :3
Mam nadzieję, że dam radę, bo na razie moje palce nie robią nic prócz klikania na fejsie postów do fanpage'a... No i są jeszcze ficki ale to już inna historia~~
Tak więc, chciałabym jeszcze raz oznajmić że wznawiam pisanie i dodaje jeszcze jedno opowiadanie. :3
Także, jeśli ktoś chciałby tu zamieścić swoje one-shoty, bądź jakieś opowiadania, proszę się nie krępować i pisać, chętnie wstawię. ^^
(obrazek na przeprosiny ^^'' )

poniedziałek, 21 stycznia 2013

Prolog - "Who the hell you are?!"


Postanowiłam wstawić nowe odpowiadanie, bo tak mnie naszło na zrobienie takiego charakteru.. raczej bęzie dość krotkie, więc nie oczekujcie za dużo ;_;
No, nic. Mam nadzieję, że się spodoba. Ostatnio nauczyłam się rysować chibi *w*, więc w następnym rozdziale wstawię parę takich chibików. Miłego czytania~~  ;dd
                                                     * --------------------------------------*-----------------------------------*
To miał być najzwyklejszy dzień. Tak, cholera, najzwyklejszy. Wstanie, umycie, ubranie, śniadanie, szkoła, powrót do domu, rozpierdalanie chaty grą na gitarze i spanko. No tak.. Ale w okolicach „powrotu do domu” coś się spierniczyło. Mianowicie, napotkałem na swej drodze małego, dość kruchego skejta, który akurat kiedy wracałem drogą ze szkoły wyrabiał jakiemuś dresowi, nie, wróć, gangu dresów piękne sińce na  chyba wszystkich częściach ciała. Chciałem, jak to ja obojętnie koło tego przejść i iść jak najprędzej do mej ukochanej gitarki, lecz powstrzymywały mnie dwie przeszkody. Pierwszą był mundurek chłopaka. Miał na sobie mundurek mojej szkoły, a przynajmniej jego część, bo niektóre kawałki zostały zdarte przez łysych dryblasów. Nigdy wcześniej go nie widziałem, ale najwyraźniej chodził do nas. Stanąłem na chwilę, chcąc się bliżej przyjrzeć twarzy chłopaka. I to był ten cholerny błąd, przez który narodziła się ta druga, wcześniej wspomniana ‘przeszkoda’. Ktoś, znaczy się jeden z dresów mnie zauważył i ruszył w moim kierunku. Myślicie, że się bałem? Haha, chyba mnie nie znacie! Byłem, kurwa przerażony! Od dziecka jestem okropnym tchórzem i się tego nawet nie wstydzę. Wracając do przerośniętego dryblasa, który notabene pewnie wypił w dzieciństwie za dużo mleka z proszkiem na porost łysiny, stałem jak wryty, kiedy to właśnie ten gostek przybliżał się i przybliżał i przybliżał i łup na ziemię! ..… Nie no, to jakiś żart…? Serio, to tylko dlatego prawie się poryczałem..? Patrząc się na leżącego sukin…ehm…dryblasa, nie zauważyłem, iż pewien blondyn się we mnie wpatruje. Stał dokładnie przede mną z pięścią we krwi. Musiał naprawdę mocno uderzyć tego faceta… Mój ‘zbawca’ czy coś, po chwili patrzenia się na mnie, podszedł powoli i czystym rękawem wytarł zszokowanemu mnie oczy, które jak już wspomniałem pociły się już chyba z radości. Tak, nie płakałem. One się pociły… i tego się trzymajmy… Wracając, chłopak, dalej z tą dość groźną, jakby zirytowana miną odwrócił się, poszedł parę metrów, gdzie leżała już trochę wymęczona deska i nawet na mnie nie spojrzał, kiedy odwracał głowę by napawać się widokiem znokautowanych na amen kolesi. Nawet się wtedy uśmiechnął.  Wtedy pierwszy raz mocniej zabiło mi serce. Niee, nie, nie, niee… To nie było z tego jego zawadiackiego uśmiechu, tylko z tego że jestem cały i żyję i gitarka nie będzie samotna. Tak, tak. Dokładnie. W każdym razie, chłopak odjechał zostawiając mnie z tym bałaganem, który chamsko, jak przystało na kogoś moje pokroju zignorowałem i poszedłem prosto do domu. Oj gitarko… Dzisiaj chyba serio ten dom rozpierdolę…

środa, 16 stycznia 2013

Rozdział II


„Dobra... Kto teraz jest taki mądry ha?!” Pomyślałem patrząc na pusty koszyk z napisem ‘Czekoladowe Puddingi’, a żyłka na moim czole niebezpiecznie pulsowała. To był chyba jakiś żart.. Obejrzałem się do tyłu po stołówce i nie zobaczyłem rudych włosów Ryoko, co oznaczało że jeszcze nie zeszła. Więc kto, się pytam. Kto mi śmiał zabrać ostatni pudding… Wyraźnie było omawiane że ostatni pudding należy ZAWSZE do mnie i NIKT nie może go tknąć! Poza wyjątkami jeżeli chodzi o Ryoko. W końcu ta małpa człowiekiem nie jest.
Nagle przede mną wyrósł, jakby tego było mało, szanowny problem z wielkim bananowym uśmiechem. Owy problem miał złote włosy, tego samego koloru oczy, ubrany w taki sam krój bluzy co wczoraj, ale tym razem w kolorze niebieskim i zwykłe czarne rurki, a w ręku trzymał… No kurwa mać, mnie szlag zaraz trafi. PUDDING… MÓJ PUDDING! Ot i cała historia ze zgubą. Nie zwlekając udałem się w jego kierunku zaciskając zęby i wystawiając mój kieł na wierzch. Stanąłem naprzeciwko tego ekhem i jeszcze trochę a bym mu porządnie nie wygarnął, kiedy, gdy podnosiłem głowę coś dotknęło mojego nosa. Stałem jak wryty. Kiedy zdałem sobie sprawę iż na moim nosku spoczywają usta blondyna, o mało co nie krzyknąłem. Odepchnąłem go, a ten poleciał do tyłu przewracając się. Pudding już był w górze i już miał przepaść za oknem, gdy ktoś go złapał. Fak je! No, jest jeden poważny… Uojoj. Chyba nawet ZA poważny. Taa, mogłem najpierw spojrzeć niż bez uprzedzenia dreptać ku niemu ze swoim tak niskim wzrostem, że nie mogłem nawet bez spojrzenia w górę określić kim owa osoba jest. Gdy to zrobiłem stojąc już przed nim, jak debil wyszeptałem, albo raczej wybełkotałem słowo jakże często występujące w moich ustach.
- Oż kurwa… - przede mną stał nikt inny jak Masato Nanaki. Cholernie poważny jak zawsze. W czasie przeszłym, teraźniejszym, przyszłym i pozagrobowym, a może i jeszcze dalej aż mu się to w d nie znudzi.
- Mhmm… A spodziewałeś się kogoś innego? Przykro mi że nie jestem jak ta twoja ruda przyjaciółka. – walnął suchara i oddał mi pudding. Moje oczy zaiskrzyły i bez zastanowienia zrobiłem coś co ani ja, ani król, ani nikt, kurna NIKT nie zrobiłby w całym swoim nie ważne jak marnym życiu. Tak oto… przytuliłem go. No szok! Nie tylko dla pozostałych ale głównie dla mnie! W Sali zapadła grobowa cisza.. Albo  whatever jaka. Ważne że była. Odskoczyłem od Masato, który miał tak głupi wyraz twarzy, że przez chwilę się zastanowiłem czy aby przypadkiem ta cisza nie jest spowodowana tym iż brunet zrobił inny wyraz twarzy niż poker face. Nagle ktoś mnie złapał za bluzkę i pociągnął do tyłu. Był to oczywiście, no bo jak inaczej w końcu jest głównym bohaterem, Tetsuya. Stał za mną, trzymając mnie za barki. Patrzył na Masato takim morderczym wzrokiem, że serce mi do gardła podskoczyło. A by wyskoczyło jeszcze dalej gdyby nie trzask drzwi. No taaaak… No bo nie można chwile poczekać, kiedy się napawam widokiem pięknie wyglądającego wyrazu twarzy blondyna. Nieee, trzeba wparować z miną a la ‘haaaaaah, pudding?’. Ryoko, która właśnie przekroczyła próg z wcześniej opisaną mina skierowała się ku mnie i blondasowi. Zatrzymała się na chwilę gdy spojrzała na patrzącego się na mnie bruneta, ale otrząsnęła się i szybko wypatrzyła pudding. Zgarnęła go z moich rąk jakby to była jakaś manga yaoi i otworzyła. Kompletnie zdezorientowany skamieniałem. Podniosła. Wyrwałem się  z objęć Tetsuyi. Przechyliła. Krzyknąłem by go zostawiła, ale nie posłuchała. Zacząłem biec w jej kierunku, oczywiście w zwolnionym tempie dla większego efektu. Pozdrawiam idiotkę, która to pisała, gdyby nie ty zdążyłbym!! Połknęła, akurat wtedy kiedy byłem krok od niej. Argh…! Jakieś kpiny to są! Padłem na kolana i o mało co nie zacząłem beczeć. Popatrzyłem się ze zaszklonymi oczami na blondyna, a ten bez najmniejszej emocji na twarzy podbiegł do mnie, pochwycił w ramiona jak rasowy książę księżniczkę i powędrował szybkim krokiem do jego pokoju.  No nieeee…. Co księżniczka to nie ja. Wyrwałem się z jego objęć i wylądowałem na zimnej podłodze. Jakby tu ogrzewania zrobić nie mogli. On zaś westchnął.
- Naaaah. No i nie obudzę się rano z tobą obok na poduszce.. szkoda…
Haaaa….?! Że co on chciał przepraszam bardzo?! Pierwsze primo! Ja przecież homo nie jestem! Drugie primo! Nie mam zamiaru z nim spać, nawet jak się świat skończy! Trzecie primo! To jest nawet bardziej niż niemożliwe, że KOMUKOLWIEK uda się mnie zaciągnąć do łóżka! Znaczy… to nie tak że zamierzam zachować dziewictwo do ślubu czy coś… nah, nie ważne. Poza tym nie twierdzę że ten ślub miałby kiedykolwiek zaistnieć z moimi 160 centymetrami.
Kiedy ja tak sobie spokojnie rozmyślałem, blondyn zdążył otworzyć drzwi i zaciągnąć mnie do środka. Chyba nie miał zamiaru żartować, bo minę miał całkiem poważną. Zamknął drzwi, zasłonił zasłony i postawił naprzeciwko siedzącego na podłodze mnie lampkę. Co to przesłuchanie czy jak? I w tamtym momencie mnie olśniło. A co jeśli tak? Jeśli ta cała farsa z puddingiem była na jego właśnie korzyść? Czy była w ogólne cała ustawiona? Co on knuje? O co on chce się pytać? Zerknąłem na niego trochę uważniej, a na jego twarzy zauważyłem rozcięcie. Skąd? Wcześniej go niebyło. Jak za dotknięciem magicznej różdżki czy whatever tam czego ruszyłem się. Delikatnie przesunąłem palcem po szramie. Była umiejscowiona pośrodku prawego policzka. Nie była za duża, ale mała też nie. Dziwie się sobie że nie zauważyłem tego wcześniej. Chłopak wzdrygnął się i mimo tego iż wszystkie dojścia światła były zakryte i nie widać było za wiele, zauważyłem jak się rumieni. Nie dość że mnie szok ogarnął to jeszcze palców z jego policzka wziąć nie mogłem. No kurnaa, co się dzieje?! Zamiast tego przesuwałem swoje palce w dół, aż nie poczułem ciepłych warg chłopaka. Te otworzyły się nieznacznie. Spojrzałem na niego. Na jego twarzy malował się szok, lecz jeszcze coś czego nie umiem określić. Zauważyłem że zaczyna się niebezpiecznie zbliżać. Gdy szerzej otworzył usta, uchwycił nimi moje palce. Zrobiło mi się gorąco. No ludzie… Zamknięty pokój, półmrok, dwoje ludzi i dość romantyczna atmosfera. Cóż, było by dobrze oprócz jednego małego szczególiku! Jestem chłopakiem! On też! Poza tym romansowanie w szkole jest zabronione! A przynajmniej w tej! Szybko zacząłem się odsuwać, tak by nie mógł zrobić czegoś jeszcze, poza lizaniem moich palców, nad którymi już nie miałem kontroli. On nie zważając na mój opór złapał drugą rękę i szybkim ruchem znalazłem się na ziemi. Pod nim. Gdy wyciągnął sobie moją rękę z buzi, zaczął się zniżać. Próbowałem coś zrobić nogami, lecz on już pomyślał o wszystkim. Uniemożliwił mi ruszanie nimi poprzez blokadę swoimi nogami. Leżałem wyginając się, by być twarzą jak najdalej od niego, ale on jak nie odpuszczał, tak zapewne nie odpuści. Traciłem już resztki sił. Nie miałem jak się bronić i szczerze mówiąc nawet nie chciałem. Dunno why, po prostu nie chciało mi się wysilać, skoro i tak wcześniej czy później się to stanie. Kiedy zaprzestałem opierania się i zamknąłem oczy, przygotowując się do pocałunku, nic nie poczułem. Serio. Albo byłem tak sfrustrowany, że zdrętwiała mi szczęka i nie mogłem nic poczuć, albo coś było nie tak. Otworzyłem oczy i zobaczyłem jak blondyn siedzi na mnie okrakiem z ponurą miną. Jakoś nie pasowała do niego. Już miałem się nawet jak debil pytać co się stało, kiedy westchnął i wstał. Złapał mnie za rękę i podciągnął do góry.
- Myślałem, że trochę bardziej będziesz się opierać. Ale trudno. I tak bym przecież Cię nie pocałował. – powiedział, a mnie przeszedł dreszcz. To nie był dreszcz ze strachu jak się to czasami na misjach dzieje, że coś pójdzie nie tak. Nie był to dreszcz gniewu, kiedy Ryoko zżera mi pudding. Było to coś dla mnie nowego. To był dreszcz rozpaczy, smutku, niezadowolenia. Rozczarowania. Jestem pewny że w tamtym momencie, z jakiegoś powodu moje serce rozdarło się lekko.
Miałem nawet zamiar rozpłakać się, kiedy blondyn rzucił na mnie światło z lampki, którą właśnie poprawiał.
- Chciałem Cię tutaj, bo chciałem się czegoś dowiedzieć. – powiedział patrząc na mnie poważnym wzrokiem, a mnie olśniło, że naprawdę chodziło o przesłuchanie. Czyli to przed chwilą było tylko takim ‘dodatkiem’ na umilenie mu czasu? Hah! Świetnie. Bosko po prostu. Prychnąłem i odwróciłem głowę w kierunku drzwi. Blondyn westchnął i wstał.
- Jeżeli będziesz współpracować oddam ci wszystkie moje budynie, aż do zakończenia mojej pracy tutaj. – Nah. Co za podły drań, tak mnie przekupywać i wiedzieć, że nie odmówię. Hmpf.

                                                     ----------------------------------------------------
No, noo… Nie sądziłam, że wgl będzie mi się chciało 2 rozdział napisać xdd
Jak widzicie jest cały i zdrowy! Za wszelakie błędy Gomen z całego serca!
Komentujcie proszę ;3
Do następnego rozdziału ;dd

Bohaterowie - "Szkoła Morderców"


płeć: chłopak
wiek: 17 lat
wzrost: 160cm
waga: 45kg
zodiak: Byk [w książce o zodiakach było ‘w miłości jest niesłychanie czuły’ :3]
kolor oczu: srebrny
kolor włosów: srebrny [czarne pasemka <awwww>]
ulubiony kolor: czarny 
ulubiony napój: mleko waniliowe
ulubiony posiłek: naleśniki z sosem klonowym
ulubiony deser: czekoladowy pudding [im więcej tym lepiej. POD ŻADNYM POZOREM NIE ZABIERAĆ!]
ulubione zwierzę: koliber [To dlatego że tak naprawdę ma dobre serce i dzieli ból mniejszości. (kumacie o jaką mniejszość mi chodzi..)]
ulubiona broń: shuriken [lubi sobie nimi porzucać. (i nie twierdzę że nikogo wtedy nie trafia…) *facepalm*]
ulubiony sport: żaden [chyba rozumiecie dlaczego… (patrz: wzrost)]
ulubiona muzyka: spokojne japońskie piosenki [typu Sakura – Ikimono Gatari lub Nee – opening z Hiiro No Kakera]
zawód: uczeń, aktualnie ‘Król’.
cechy szczególne: za bardzo wyrośnięty kieł po prawej stronie. Kiedy się uśmiecha albo wgl otwiera pyszczek widać go. Jest przesłitaśny jak to myśli większość szkoły.. i znamię na języku w kształcie.. sami się dowiedzcie czytając ;]
hobby: czytanie mang na boku. [najczęściej typu Naruto/Fairy Tail, chociaż ostatnio trafił na mangę Ryoko – yaoi. Szczerze powiem że jego myśli niebezpiecznie szły w stronę Tetsu…]



płeć: chłopak
wiek: 17 lat
wzrost: 185cm [nie wiem jaki wysoki powinien być chłopak w tym wieku więc jeżeli za dużo mu dałam to mnie poprawcie.]
waga: 68kg [też nie wiem czy dobrze do wzrostu.. nie chcę żeby popadł w anoreksję czy coś… ]
zodiak: Baran [znaki zodiaku wybierałam zgodnie z książką o charakterach a kiedy przeczytałam przy Baranie ‘w miłości są namiętni, wykazując się silnym seksualizmem’ od razu zdecydowałam xdd]
kolor oczu: złoty [nie! Nie żółty! Złoty!]
kolor włosów: złoty [tak sobie myślę… złoty kolor włosów… ciekawie by pewnie wyglądał na żywo..]
ulubiony kolor: tęcza [nyanyanyanyanyanyan :3]
ulubiony napój: whatever byleby nie krewetki [sam tak powiedział…]
ulubiony posiłek: frytki…………. Z sosem marchewkowym i grzankami z czekoladą [yup!]
ulubiony deser: Yukio! [hehe, żartuuuję… ha.. haha… hahaha… *nerwowy śmiech*]
ulubione zwierzę: kot, szczególnie Nyan.[ma sporo ubrań wzorowanych na tym zwierzaku (i to wkurza trochę Yukio..)]
ulubiona broń: katana [takie tam Samuraj Stajl xdd]
ulubiony sport: koszykówka [jeeaaa! Problem w tym że w tej szkole kosza nie ma.. hmh *wzrusza ramionami*]
ulubiona muzyka: heavy metal. Niekoniecznie japoński. Amerykański też jest w porządku [niestety ja nie słucham tego typu muzyki, ewentualnie hard rock, więc nie podam wam przykładów]
zawód: uczeń z wymiany, aktualnie ma się zajmować sprawą z morderstwami
cechy szczególne: jego ubiór przede wszystkim. No i mały pieprzyk na lewej powiece [jak Seryou z Seven Days :3 (Seven Days - shounen-ai manga, można przeczytać na centrum-mangi.pl, polecam, jest przepiękna i kreska również zachwyca)]
hobby: czytanie poważnych książek o psychologii [ależ wymyśliłam..] i spędzanie czasu z Yukio



płeć: dziewczyna
wiek: 17 lat
wzrost: 170cm [omfg… nawet ja mam 158cm…. *depresja*]
waga: 49kg
zodiak: Bliźnięta
kolor oczu: fiolet
kolor włosów: rudy 
ulubiony kolor: szary
ulubiony napój: sok winogronowy [na zdj]
ulubiony posiłek: zupa grzybowa [Teehee.. postanowiłam dać cos co ja niezmiernie lubię :3]
ulubiony deser: mleczna czekolada [tym samym nienawidzi gorzkiej więc Yukio wykorzystuje często okazje i podmienia mleczną z gorzką. Mają praktycznie ten sam kolor więc się jeszcze nie kapnęła.]
ulubione zwierzę:  tygrys syryjski [nie wiem czy jest taki, ale nie ważne xdd]
ulubiona broń: karabin, jakiś pistolenik, bazuka i takie tam. Byleby strzelało.
ulubiony sport: strzelanie do celu
ulubiona muzyka: romantyczne ballady [łokkejjj]
zawód: uczeń
cechy szczególne: jej rude kłaki rzucają się na oczy z kilometra.
hobby: oglądanie telenowel [ah! Przypomniało mi się że moja wychowawczyni się ostatnio pochwaliła iż obejrzała WSZYSTKIE odcinki Mody na sukces.. ja się jeszcze dziwie że ona żyje o,o]



płeć: chłopak
wiek: 17 lat
wzrost: 184cm [uwah, jeszcze trochę do Tetsu ;3]
waga: 67kg
zodiak: Panna [dziwne? Oj nie. Ja to się zdziwiłam jak przeczytałam o Pannie.]
kolor oczu: czarny [uwielbiam, ale bardziej wolę niebieskie u chłopców *,*]
kolor włosów: czarny [zauważyliście że tylko Ryoko ma inny kolor włosów od oczu? xdd] 
ulubiony kolor: biały 
ulubiony napój: w trakcie
ulubiony posiłek: w trakcie
ulubiony deser: w trakcie
ulubione zwierzę:  w trakcie
ulubiona broń: Nunjago [kminiłam co by mu tu dać i mi do głwy naglę nunjago wpadło. Nie wiem czy tak się piszę. Poprawcie mnie jeżeli jest źle ^^’’ ]
ulubiony sport: piłka nożna [jest tak samo jak z koszem.. NE MA xdd]
ulubiona muzyka: w trakcie
zawód: uczeń, jest też powiązany z morderstwami  w JAKIŚ sposób
cechy szczególne: zawsze ma rozpiętą koszulę, więc widać mu połowę klaty [na której i tak nie ma się czym chwalić bo włosów jak ni było tak ni ma.]
hobby: w trakcie

                                                      --------------------------------------
No! Ten teges! To na razie wszyscy…. Tak się zastanawiam czy nie dodać jeszcze kogoś. Jakiegoś seryjnego mordercy… Nie taki zły pomysł c’nie? Wybaczcie jeżeli coś pominęłam w opisach. Jeżeli jest coś co jeszcze chcecie wiedzieć to nie zawahajcie się pytać! [Moje gg: 45586022, chętnie też poznam osoby co się interesują A&M oraz Yaoi ;3]

P.S. U Masato niektóre pola są ‘w trakcie’. To znaczy że jeszcze nie chcę zdradzać [lub nawet nie chciało mi się wymyślać xdd] jakież to będą rzeczy. Czekajcie cierpliwie!












Rozdział I



Yu-ki-ooo..! - Jęczała Ryoko, idąc za mną i wymachując nad moją głową pistoletem. Mam nadzieje, że zabezpieczonym, no bo tylko ona mogłaby tak zrobić. Tak samo jak tylko ona ośmieliłaby się wpieprzyć mój ukochany czekoladowy pudding. Dlatego mam teraz na nią focha.
Dziewczyna była dużo wyższa ode mnie, więc bez problemu oparła się o moja głowę, kiedy stanąłem przed kucharką z tacą.
- Dalej się na mnie złościsz? - zapytała robiąc minę "ale to nie ja". Nie kurwa, nie złoszczę się idiotko. Jestem wściekły! Jeżeli chcesz wpierdalać mój pudding to chociaż miej jakieś alibi, a nie kradnij z talerza! Mało ci że opychasz się pączkami!?
Mimo iż takie myśli krążyły mi po głowie, powstrzymałem się od wymówienia ich.
- Oj, no. Bo ja też się fochnę. - Wydęła policzki i także zaczęła nakładać sobie obiad, składający się głównie z białka. Robaki i takie inne.. Co my Bear Grylls?
- Oooh. - uśmiechnąłem się wrednie.
- Zapomniałem się zapytać czy już się z Okinawą, czy co to tam było, pogodziliście? - wyszczerzyłem białe, wyglądające jak zakrętki od pasty, zęby, a za bardzo wyrośnięty prawy kieł ujrzał światło. Wiedziałem że to jej eks który już dwa razy chodził z nią dla zakładu. A teraz pieprzy że ją na prawdę kocha i takie tam duperele. Chociaż to bardziej niż oczywiste, że łże. No bo kto o zdrowych zmysłach zakochał by się w tej wynegliżowanej małpie?
- Haaa. A co - zazdrosny? - uśmiechnęła się złośliwie, wkładając do ust coś na kształt budyniu czekoladowego, chociaż bardziej przypominał wyciamkaną trzustkę. Tak, dużo razy takową widziałem i im bardziej się temu budyniu przyglądałem, tym większe miałem wątpliwości co do tego czy nazwa jest prawidłowa.
Nagle dziewczyna podskoczyła jak złapana za tyłek feministka i spojrzała na mnie. No i się kurdę zaczyna - pomyślałem błagając niebiosa o jak najszybszy dzwonek na lekcje. Nah, nie ma tak dobrze - spojrzałem na zegarek. Jeszcze 7 minut.
- Wiesz o tych morderstwach co się ostatnio dzieją? - przysunęła się bliżej, a ja się momentalnie odsunąłem.
- And so? Nie ma o tym za dużo informacji. Może to tylko plotka. Nie mieszajmy się. - odparłem szorstko pijąc tzw sok z jarzyn. Chińskie obrzydlistwo.
- Oi... Stary... Nawijasz jak nie ty. Weź może zmień dillera albo co? - powiedziała z troską, przykładając mi rękę do czoła. Skrzywiłem się na myśl o narkotykach. Mimo że prawie cała szkoła ćpała, ja nie mogłem się zmusić. Może to dlatego że moje "prawdziwe" ciało nie jest do tego przystosowane. Tak. To jest mój sekret. Nie chcę o nim na razie gadać, więc nie kmińcie, nie warto.
- Odsuń się i powiedz wreszcie to co chciałaś, bo zdechnę od twoich perfum a la "jestem sexy, ale tylko ja tak myślę". - odepchnąłem ją, wystawiając język i ukazując znamię w kształcie jakby krwawiącego serca.
- Ehm. Tsa... Także tego. Przyjeżdża jakiś nowy uczeń. Ten co odgadł 10letnią tajemnicę zaginionych ruin. No wiesz Tatsuya.
- Tetsuya, idiotko. - o tak, wiedziałem kim jest bardzo dobrze. Nie raz słyszałem o nim od starszych. Podobno nie był nawet człowiekiem. Cóż, to całkiem graniczyło z moim sekretem. I nie, nie opowiem o nim. Jestem za wredny, mwahahaha.
- Cholero jedna, ile ty możesz jeszcze jeść? - zapytałem patrząc jak Ryoko pożerającą już trzecią miskę tego czegoś co tam miała na talerzu.
- Zjem tyle aż schudnę! Odpieprz się! - walnęła mnie w czoło zbulwersowana.
W sali zaczęły się ciche szepty. Dobrze wiedziałem o czym były.
- Co ona robi królowi? Bezczelna.
- Biedna twarz królowej.
- Królowej? A nie księżniczki?
- No tak. Taka mała postura, ale może zabić.
Takie teksty krążyły po sali bez najmniejszego zamiaru przestania. Właściwie obchodzi mnie to tyle co zeszłoroczny śnieg, którego notabene nie było. Ale miło by było gdyby przestali.
Ryoko westchnęła przeciągle i wstała. Poprawiła mi moją "tiarę" króla i odgarnęła swoje rude włosy za ucho.
- Chodź już może do klasy. Zaraz mamy zajęcia z Wos-u.
Nie, nie miała na myśli zwykłego Wos-u. Tam uczymy się o wszystkich zabitych, zabijanych i zamierzonych zabić. Myślicie że nudne? Racja, kurwa, nudne jak flaki z olejem i tym niby budyniem.
Weszliśmy do klasy. Kiedy weszła pani, nie zamknęła drzwi co było raczej dziwne, bo notorycznie je zamykała. Potrafiła je nawet zamknąć na kimś. O tak. NA KIMŚ. Tym kimsiem byłem notabene ja. Nie lubiła mnie widocznie. Heh, trudno, z wzajemnością.
Kiedy już wszyscy ochłonęli z szoku, popatrzyli na tą kobietę, a ona jak gdyby nic zaczęła mówić że mamy nowego w klasie. Ja oczywiście takie wa ta fak fejs, no bo było pięć innych klas w tym samym roczniku, a jego, czyli oczywiście kurwiacko sławnego Tetsuyę Kuchibiriku MUSIELI przydzielić do nas. Eh.
- Tak więc. Bądźcie dla niego mili i zajmijcie się nim.
Gdy już to powiedziała do klasy wszedł omawiany właśnie wilk, albo raczej kotek.
Popatrzyłem na niego parą srebrnych oczu i jeszcze trochę brakowało bym się nie rzucił na ławkę, wybuchając śmiechem.
Mianowity blondyn był ubrany w żółtą bluzę z czarnymi uszkami na kapturze i łapkami na zakończeniach rękawów. Nie dość że miał taką "zarąbistą" bluzę to jeszcze szukał czegoś konkretnego po klasie. Jego złote tęczówki zatrzymały się na moich. Ok, potwierdzam. Przeżyłem momentalny zawał serca, a potem na jakieś dwie sekundy się zatrzymało. Podszedł do mnie, ale pech chciał że wywalił się na schodach. Moja mina była podobna do emotikonowej
._.
Po chwili powstał, złapał mnie i popatrzył na mnie tępym, acz słodkim wzrokiem. Kurwa co?! Słodkim? Wa ta faaaak?
- Tyś jest Rafaell.
- Nope. Jam jest puding kurwa. - odparłem zirytowany. Chłopak popatrzył się na mnie jak na jakieś ciasto. Centralnie. Przytulił mnie. Wait... Że what ja ciebie proszę..?
Zirytowany już po wszelkie granice uszczypnąłem go w ramię a on tyko zamruczał. Co mu jest kurrr...! Za-bi-ję!
Odepchnąłem go mając na policzkach płatki sakury (że rumieńce, taka kurna logika, biczys! xdd).
Tetsu zagwizdał, uśmiechnął się i podszedł do stolika nauczyciela. Cała sala zaczęła szeptać. Nie wiem o czym. Ale jestem pewien że jutro cała szkoła będzie o tym nawijać..

                                             .........................................................
No. I to jest pierwszy rozdział. Trochę krótki mi wyszedł z powodu takiego, iż pisałam na telefonie, co niestety powoduje że nie mam pojęcia jak dużo napisałam. No. Nevermind. ^^
Następna nota będzie dłuższa! Wyczekujcie! ;dd